Devellyn- magia
Galopowałem po stadzie, w powietrzu unosił się świeży zapach. Niebo było jeszcze zachmurzone ponieważ dopiero co przestał padać deszcz. Gdy przystanąłem przy lazurowym wodospadzie zauważyłem tęczowego konia, czy to zwidy? Przetarłem kopytkiem oczy i spojrzałem jeszcze raz. Istota stała tam bez ruchu. Podszedłem a ten się spłoszył. Chciałem go dogonić ale ten zniknął. Na moim oczach! Po prostu wyparował!
D: Co to ma być?!- powiedziałem sam do siebie -Tęczowy koń?
Po chwili poczułem piękny zapach. Obok mnie stał ten tęczowy koń. Gdy go zobaczyłem przeraziłem się. Nie był straszny. Tylko jak się tak znienacka skradał to mógł zabić kogoś na zawał.
D: Kto ty?!
Koń nic nie odpowiedział po chwili zmienił się w zwyczajnego konia.
D: Ej! Wiem że jesteś magiczny!
Y: Taaak... I co? Życie me proste i nudne.- przewrócił oczyma
D: Jak ci na imię?
Y: *Yoonyo, Yoon.
D: Devellyn, Dev.
Y: A tam kto?
Wskazał na idącą do nas Venus.
D: A to Venus. Hej Ven!
Koń zniknął, znowu.
V: Kto to był?
D: Yoonyo, magiczny koń.
*Yoonyo czyt. Jonjo.
<Venus?>


  PRZEJDŹ NA FORUM