Grupa: Administrator
Stanowisko: Alfa
Posty: 69 #1624681 Od: 2013-10-11
| Dziś wstałem dosyć późno, zawsze wstawałem o świcie. Wstałem tak może dlatego że późno poszedłem spać. Ale to bez znaczenia. V: Dev?- Ven stanęła w otworze groty D: Hejka Venus. V: Co tak późno dzisiaj? D: No widzisz.- uśmiechnąłem się po czym wstałem -Idziemy nad łąkę? V: Spoko. Lecz tak się składa że jestem już po śniadaniu, ale możemy iść. Gdy byliśmy już na miejscu zacząłem skubać trawę a Ven poszła do Ami porozmawiać. Gdy już byłem pełny pogalopowałem w stronę lasu spokoju. Bolała mnie głowa, a las spokoju to jedyne ciche miejsce w stadzie, znaczy las przemyśleń też ale wolałem do lasu spokoju. Tam znalazłem wygodne miejsce i położyłem się. Obserwowałem ptaki, myślałem itp. Wtedy ktoś do mnie przemówił cichym głosem "Kim jesteś?". Ja odpowiedziałem "Devellyn przywódca stada z zaklętego lasu". Wtedy ukazała się postać lisa, nie takiego zwyczajnego był to magiczny lis posiadał on prawie wszystkie moce, chociaż był mały potrafił zabić intruza bez wysiłku. P: Witam szanownego pana.- uśmiechnął się -Nazywam się Pazuzu. I pilnuje porządku w tym lesie. Dlatego mówią na ten las "spokojny". D: Witaj, jestem Devellyn. Jak już mówiłem.- uśmiechnąłem się P: Każdy do tego lasu może wejść ale proszę cię o ciszę i spokój.- odwrócił się -Tutaj często przychodzą opiekuni ze źrebiętami, tak? D: No tak, a co? P: Nie, nic. Bardzo lubię odwiedziny gości. Ale jeżeli będziesz zachowywał się karygodnie będę zmuszony wyeksmitować cię siłą, czy to jasne? D: Jak słońce mój drogi. Wtedy lis zniknął. Jakby rozpłynął się w mgle. Ja jeszcze trochę poleżałem w tym lesie aż w końcu po galopowałem do stada.
_________________
~Devellyn ~Rassel |